Autor Wiadomość
aaa4
PostWysłany: Śro 15:56, 05 Lip 2017    Temat postu: bzdet

Skif wyciagnal ramiona do przyjaciela i przyciagnal go do siebie. Dirk skulil sie przy nim, wciaz kleczac na pokrytym pylem goscincu. Jedynie drzenie jego ciala swiadczylo, ze wciaz jeszcze placze.

Skif razem z Terenem stali obok niego, zaklopotani, niepewni, jak mogliby mu pomoc. W koncu milczenie przerwal szept Terena:

-Nie ma obawy, ze palnie teraz jakies glupstwo. Lepiej zostawmy go na

chwile samego. Jedynie Ahrodie moze go jakos pocieszyc.

Skif kiwnal glowa i zagryzl warge, by nie wybuchnac placzem. Kiedy ruszyli sladem pozostalych, do Dirka zblizyla sie Ahrodie i nisko zwiesila nad nim swa glowe, jednak nie dotykajac jego barku.

Zatopiony w cierpieniach Dirk nie slyszal, ze ktos zblizyl sie do niego, poki nie poczul na ramieniu lekkiego dotkniecia dloni. Powoli uniosl glowe. Spostrzegl Elspeth. Z jej twarzy i wzroku wyzieral gleboki zal, po policzkach splywaly jej lzy. Zblizal sie zmrok, wydawalo sie, ze gasnace promienie slonca poznaczyly niebo w krwawe plamy. Nad ich glowami zaczynaly rozblyskiwac gwiazdy. Przez mysl przemknelo mu, ze pozostawal w tej samej pozycji od wielu godzin. I kiedy patrzyl nieruchomym wzrokiem na Elspeth, w glowie zaswital mu pomysl.

-Elspeth - wychrypial. - Czy znasz jakies miejsce, w ktorym w tej chwili nie byloby nikogo? Jakies ciche miejsce?

-Moj namiot i okolica wokol niego - powiedziala Pytanie musialo ja bardzo zaskoczyc, bo nawet zapomniala o placzu. - Mieszkam na tylach obozu, w pewnym oddaleniu od namiotu matki. A wszyscy poszli teraz do niej.

-Czy moge z niego skorzystac?

-Oczywiscie, ale dlaczego? Czy cos... moze... och, Dirku, czy ty cos wymysliles? Ty cos wymysliles, prawda?

-Pomyslalem sobie... moze... moglbym siegnac po nia. Na twarzy Elspeth mieszaly sie nadzieja i zwatpienie.

-To strasznie daleko.

-Wiem. To nie ma znaczenia, bo nie odleglosc mnie przeraza, ale jej ciezar. Nigdy dotad nie sprowadzalem do siebie nic tak wielkiego. 0 bogowie, nic zywego, co chocby mniej wiecej bylo do niej zblizone. - Twarz wykrzywil mu bol, ktory scisnal mu serce. - Musze sprobowac cos zrobic, cokolwiek!

-Ale Kris... - Glos jej sie zalamal. - Ale nie ma z nami Krisa, ktory slu-

172

zylby ci swym wzrokiem... Nie, zaczekaj... - Przerwala raptownie, klekajac przed nim na widok opuszczajacej go nadziei. - Ja potrafie widziec. Nie jestem wyszkolona, ale posiadam ten dar. Objawil sie dosc wczesnie... Od kiedy zostalam wybrana stal sie o wiele silniejszy. Wiem, ze potrafie siegnac wzrokiem dalej niz ktokolwiek z moich znajomych. Czy mnie sie uda?-Tak! 0, bogowie, tak! - Dirk uscisnal ja mocno. Dzwigneli sie z kleczek

i ramie w ramie, w zapadajacym zmierzchu poszli do namiotu nastepczyni tronu.

Elspeth wsliznela sie do srodka i rzucila na ziemie dwie poduchy, na ktorych usiedli. Dirk dotknal lekko dlonmi jej nadgarstkow i na ile mogl, uspokoil mysli. Starajac wmowic sobie, ze po prostu ma do czynienia z kolejnym uczniem, ktorego musi nauczyc poslugiwania sie swym darem, delikatnie zaczal Elspeth wprowadzac w trans. Zgasl ostatni promien swiatla, na niebie jasniej zaswiecily gwiazdy, lecz oboje siedzieli nieporuszeni, zupelnie nieswiadomi tego, co sie wokol nich dzieje. Elspeth bardzo dlugo milczala i Dirk zaczal sie obawiac, ze jej niewyszkolony dar okaze sie bezuzyteczny na tak wielka odleglosc, pomimo poteznego, wzmagajacego go wzruszenia.

Raptem Elspeth skrzywila sie z bolu i strachu, a jej dlonie zacisnely konwul-syjnie na nadgarstkach Dirka.

Powered by phpBB © 2001,2002 phpBB Group